piątek, 22 maja 2015

Tort pełen miłości

Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu parę dni temu minął rok (serio? kiedy?) od ostatnich urodzin mojego małża.
Postanowiłyśmy z córą zrobić mu niespodziankę. (Oczywiście dziecku o niespodziance mówię, w najlepszym wypadku, godzinę przed, bo inaczej pojawiają się pytania do taty: "tato, a wiesz, że mamy z mamą tajemnicę? A wiesz jaką? Zaczyna się na... a kolejna litera to..." a na koniec: "tylko ciiii bo to niespodzianka". tjaaaa...)
W tym roku odnotowałam jednak pewne zmiany - mąż ma kilka siwych włosów więcej (no... może ze 3, Kochanie) a dziecko stara się jak najdłużej zachować niespodziankę w sekrecie ("tato, nie możesz patrzeć w tę stronę!").

ale wracając do tortu... Upiekłam, przełożyłam, obleklam a reszta, czyli projekt i wykonanie, to już w 100% praca mojej córeczki.

I co mam Wam powiedzieć? Uważam, że to najpiękniejszy tort jaki pojawił się na tym blogu, czy raczej najpięknieszy ze wszystkich, które do tej pory powstały i pewnie wszystkich przyszłych.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz